Są za to rzeczy, o których często boimy się marzyć.
Marzenia jednak są ważne. Trzeba je posiadać. Pielęgnować z wiarą jak posadzone w ziemi nasiona kwiatów.
Bez marzeń jesteśmy puści… Ja regularnie robię listę marzeń. Od tych malutkich przyziemnych, których wielu nie uznaje za marzenia. Do ogromnych. O których trudno mówić głośno, a tym bardziej uwierzyć że się kiedykolwiek spełnią. Jednak na przekór wszystkiemu ja bardzo mocno w nie wierze… Z czasem powoli udaje mi się je spełniać. I wcale nie musi być kolejność ich spełniania według listy. Nieważne również czy uda się je spełnić. Ważne jest to, że by się umieć cieszyć z samego posiadania marzeń. Cieszyć z dążenia do ich spełnienia. Dopiero na końcu cieszyć się jeśli osiągnie się ten wymarzony cel.
Zauważyłam, że ludziom trudno się cieszyć posiadaniem marzeń. Kiedy ja mówiłam o swoich największych marzeniach gdzie często stukali się w czoło, albo kręcili głowami. A jednak to ja miałam nigdy nie wątpiąc. Dziś mieszkam na parterze, mam podjazd i super przystawkę. Zawdzięczam to Wielkiej pomocy ludziom ale przede wszystkim temu, że nigdy nie zwątpiłam w swoje marzenia…
Nauczyłam się cieszyć dążeniem do marzenia… Jak również z tym że marzenie się zmieniają… Druga do nich może być podróżą.
Nie umiem zazdrościć. Bywa mi jednak przykro, że moja choroba ograniczyła mnie w jakiś sposób, że nie na wszystkie bariery mam wpływ…
Cieszę się za to słońcem, owocami, lodami, a nawet zmęczeniem. Bo to znaczenie zwiastuje zmiany.
Dlatego cieszę się wszystkim czym mogę uśmiechając się do siebie…, marzeń tych ogromnych i tych maleńkich…
K.M.